Beskid Wyspowy
Autor: Małgorzata K. | Utworzono: 11 listopad 2013 | Kategoria: Artykuły 201319 października 2013 r. – Beskid Wyspowy
Wschód słońca: 7.13; zachód: 17.45
Wyjazd: godz. 6.00.
Wyruszyliśmy z Rabki Zaryte o godzinie 9.00. Pogoda dopisywała nam od samego początku, słońce – choć już zdecydowanie jesienne – cudnie przyświecało. Po drodze minęliśmy wycieczkę szkolną – byle dalej…
Trasa wiodła przez Rezerwat Przyrody Luboń Wielki. Po godzinie, gdy wędrowaliśmy wśród bukowego lasu (buczyna karpacka), naszym oczom ukazała się niezwykła grupa skał – Perć Borkowskiego. Niektórzy wybrali skrót (!!!), ale spora część grupy postanowiła przejść po skałkach, co trochę przypominało kroczenia po sudeckich skałach. Super!
O 10.35 stanęliśmy na Luboniu Wielkim (1022 m n.p.m.) – najwybitniejszym szczycie Beskidu Wyspowego, nazywanego przez miejscowych Biernatką. Na szczycie usadowiło się Schronisko Górskie z 1931 roku. Tuż przy nim znajduje się radiowo-telewizyjna stacja nadawcza i punkt meteorologiczny. Teren wokół schroniska dobrze zagospodarowano – sporo ławek, miejsce na ognisko, a do tego element dekoracyjny – ciekawe rzeźby. Chwila na śniadanie i wygrzewanie się na słonku, choć w zacienionych miejscach utrzymywał się na trawie szron… zima przyjdzie, nie ma na to rady… - byle nie za szybko!
O 11.20 wyruszyliśmy bardzo, bardzo stromym ścieżką w drogę do kolejnego celu. Liście, śliska ziemia…. 40 minut wysiłku. Uff! Szczęśliwie dotarliśmy do Przełęczy Glisne (634 m n.p.m.), radując się pięknem świata i dyskutując nad konkursem fotograficznym, którego rozstrzygnięcie zbliża się wielkimi krokami. Jakie zdjęcie okaże się najlepsze?... Któż będzie jego autorem?...
Potem godzinne podejście i oto o 13.10 stajemy na szczycie Szczebla (976,2 m n.p.m.) – górze o zalesionym wierzchołku, ale za to z jakżeż sympatycznym miejscem na posiłek! Już z daleka witała nas biało-czerwona flaga powiewająca na maszcie. Uwagę naszą przykuła tablica pamiątkowa poświęcona papieżowi Janowi Pawłowi II, który był tutaj dwukrotnie oraz krzyż upamiętniający śmierć (w tym miejscu) księdza z Krakowa. 45-minutowy odpoczynek połączony z sesja zdjęciową dodał nam sił. Gdy zaczęliśmy zejście, minęliśmy miejsce przygotowane dla paralotniarzy, by wkrótce (przechodząc przez Mały Szczebel) dotrzeć do Jaskini Zimna Dziura - opisywanej przez geologów już w I połowie XIX wieku.
Jeszcze tylko godzinka i oto przed nami Lubień, wieś z ogromnym kościołem (15.35). W drodze powrotnej stanęliśmy na małe conieco w znanej nam karczmie. A pogoda niezmiennie nam sprzyjała, pozwalając obserwować przy bezchmurnym niebie zachód słońca…
Podsumowanie
16,5 km ; 6 godzin 50 minut
Do zobaczenia na zakończeniu sezonu w listopadzie ;-)