Wzgórza Strzegomskie
Autor: Małgorzata K. | Utworzono: 03 marzec 2014 | Kategoria: Artykuły 201422 lutego 2014 r. – Przedgórze Sudeckie: Wzgórza Strzegomskie
Oficjalne rozpoczęcie sezonu 2014
Wschód słońca: 6.38; zachód: 17.02.
Wyjazd: godz. 6.00; powrót: godz.20.40.
Dystans: 20 km 700 m; czas: 6 godzin 30 minut.
Do Strzegomia (ok. 230 m n.p.m.), ośrodka wydobycia granitu, dotarliśmy o 9.30. Jeszcze chwila, jeszcze momencik i … wyruszymy! Tymczasem czekamy na wszystkich, smakując malutkich pączków zakupionych przez Mirka F. i Marka w pobliskiej cukierni – taki przedsmak tłustego czwartku !
Pogoda piękna! Aż niewiarygodne, że to luty! Pamiętacie ubiegłoroczną lutową wyprawę na Iłowiec, a potem macową na zaśnieżony Czupel?!
Minęliśmy nietypowo usytuowany dworzec kolejowy o nazwie Grabina z 1909 roku, położony powyżej drogi z łącznikiem biegnącym nad szosą. Wkrótce stanęliśmy u wrót bazyliki mniejszej pw. św. Apostołów Piotra i Pawła (gotyk, XVI wiek), żałując, że nie wejdziemy do środka, bowiem drzwi były zamknięte na głucho… A oto szczęśliwa gwiazda zaświeciła nad nami – spotkaliśmy „klucznicę” (oj, zacnej wielkości były klucze!), która upewniwszy się, że nie pochodzimy z Warszawy(!), otworzyła przed nami wrota! We wnętrzu niemal ascetycznie udekorowanym wzrok przykuwały niezwykłe sklepienia: gwiaździste, krzyżowo-żebrowe, a w nawie głównej (o dł. 76 m) sieciowe.
Około 10.15 minęliśmy rynek, niezbyt interesujący pod względem architektonicznym, za to z wieloma elementami wykonanymi z granitu, m. in. sercem-pomnikiem. Teraz podejście (!) na Krzyżową Górę, tzw. Kromołę, zaliczaną do Korony Sudetów. Zaledwie po 25 minutach stanęliśmy na pierwszym w tym roku szczycie (chi! chi!) o wysokości 354 m n.p.m.!!! (Aż kusi, żeby przed trójką dopisać jedynkę!…) Na wierzchołku znajduje się krzyż upamiętniający wojny śląskie prowadzone w X VIII wieku. Widok miły dla oka, okraszony promieniami słoneczka.
Półgodzinny popas, śmiechy, żarty, zdjęcia z pingwinem-maskotką, potem wspólna fotografia. I zejście. Przy XIII stacji Drogi Krzyżowej przechodzimy obok góry … św. Jerzego (353 m n.p.m.)! Tak dla ścisłości, nie wszyscy przechodzą, bowiem Jerzy i Mirek S. postanowili dotrzeć na szczyt (chi! chi!).
Szlak skręca „ostro” w dół, by po chwili poprowadzić nas na otwartą przestrzeń. A w oddali widać kamieniołom. Wędrujemy teraz polami, wędrujemy, by po 7 km od Strzegomia dotrzeć do byłego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen w Rogoźnicy. Mamy pół godziny. Miejsce przejmujące. Większość z nas weszła na teren obozu, przekraczając bramę ze znanym hasłem Praca czyni wolnym… Więźniowie przeżywali tu zaledwie 30-120 dni, tak katorżniczą pracę wykonywali…
Godz. 14.05, wyruszamy dalej – zalesiona drogą wokół otoczonego kolczastym drutem obozu…
Oto na naszej drodze staje… strumyk, szukamy więc dogodnego miejsca do przeprawy, przebrnięcia czy też przeskoczenia – techniki bowiem są różne. Szarmanccy koledzy, Andrzej O. i Mirek S., dzielnie pomagają wszystkim potrzebującym :-) Aha, gdzieś po drodze mijamy Czeską Górę (321 m n.p.m.). Idziemy wśród pól, idziemy, idziemy, rozprawiamy o tegorocznych wycieczkach, docieramy do drogi w Czernicy i nieświadomi niczego przechodzimy przez cudzą posesję – ogrodzenie było bowiem jedynie od frontu! Na szczęście psy nas nie pogoniły, gęsi nie pokąsały, a gospodyni ze zrozumieniem pokiwała głową. A my po prostu chcieliśmy ominąć fragment szosy…
Wędrujemy, wędrujemy, mijamy zrujnowany dworek, a potem mały wodospad na Nysą Szaloną. Jest 15.45. Wędrujemy, wędrujemy, obserwujemy grę chmur i promieni słonecznych, docieramy do szosy wiodącej do Jawora. Jest 16.40. Półgodziny postój w zajeździe – na mały posiłek i łyk orzeźwiającego napoju. To niemal koniec, jeszcze tyko powrót…
A! Pozdrowienia dla wszystkich nieobecnych – szczególnie dla kontuzjowanych :-)
W marcu: Beskid Mały i Łamana Skała (929 m n.p.m.).
Do zobaczenia na szlaku :-)
Co z Ukrainą?...